8
Debata
W sierpniowym wydaniu „Informatora” poprosiliśmy eks-
pertów, którzy są niekwestionowanymi autorytetami w sadow-
nictwie, o wypowiedź w sprawie możliwości przełamania
niemocy we wzajemnych relacjach między producentami
a podmiotami skupującymi owoce oraz zakładami przetwór-
czymi. Patologia związana z funkcjonowaniem rynku owoców
(
również i innych rynków rolnych) skłoniła nas do przeprowa-
dzenia tej dyskusji. Od wielu lat naszą współpracę chcemy
oprzeć na umowach kontraktacyjnych, których wzór wiele lat
temu na Radzie Gospodarki Żywnościowej został wypracowa-
ny i – o ironio – zaakceptowany przez zakłady przetwórcze.
Ciągle bijemy głową w ścianę, którą prezes Mirosław
Maliszewski definiuje następująco:
„(…)
To nie tylko fizyczna
ściana, ale przede wszystkim mentalna, która nie pozwala
powiedzieć o rolniku „to mój biznesowy partner, muszę też
o niego dbać, liczyć się z nim, szanować go”. Zza tej ściany
raczej widzi się nas jako nic nie znaczącego dostarczyciela
taniego surowca, który zapewni zyski jeszcze przez długie
lata (…).”
Janusz Gawryszek w swoim artykule przytoczył słowa
prezesa KUPS Juliana Pawlaka, które napawały nadzieją,
że lody zostaną przełamane. Na konferencji w Zakopanem
prezes Julian Pawlak powiedział
:
„(…)
aby zwiększyć kon-
kurencyjność produkcji przetwórca powinien podpisywać dłu-
goterminowe umowy na dostawy surowca i sprzedaż soków
zagęszczonych, przejmować kontrolę nad łańcuchem pośred-
ników, zabezpieczać się na rynkach terminowych, przestrze-
gać konkurencyjności produkcji na rynku w celu eliminacji
działań spekulacyjnych, ściśle współpracować z producenta-
mi surowca i kontrolować procesy wytwarzania (…).”
Czy po tych słowach coś drgnęło w „światku przetwór-
czym”? Czy teraz zaczęto traktować producentów nieco ina-
czej? Nic z tych rzeczy. Dosadnie pokazał nam to tegoroczny
sezon obrotu owocami. Owoce miękkie we wszystkich gatun-
kach owocowały poniżej średniej wieloletniej i nawet profesor
Eberhard Makosz ze zdumieniem odnosił się do zachowania
rynku.
„(…)
Znamienny był rok bieżący w produkcji i cenach
skupu owoców porzeczki czarnej. W porównaniu z rokiem
2011
zbiory owoców były wyższe o 10–15%, zaś ceny skupu
niższe o 300%!!! Różnice cen były nie tylko między latami, ale
także w sezonie. Jak w takiej sytuacji producent owoców może
podejmować właściwe decyzje o sposobach uprawy czy wiel-
kości plantacji, bądź produkcji owoców?
Duże różnice cen
w tych dwóch latach i w ciągu sezonu destabilizują rynek
porzeczki czarnej. Stabilizacja rynku, nie tylko porzeczki
czarnej, w zasadniczym stopniu zależy od polityki cen
zakładów, a nie od producentów owoców (
…)”
.
Nie jest
przypadkiem, że autorytet tej miary, co prof. E. Makosz, jest
coraz bardziej zaniepokojony przyszłością polskiego sadow-
nictwa, któremu poświęcił tak wiele lat swojego życia.
Z kolei dr Grzegorz Klimek zwrócił uwagę na pojawienie
się zjawisk, które są skutkiem polityki przetwórców:
„(…)
Zakłady przetwórcze działają na własną szkodę. Na braku
jasnych zasad współpracy zyskują jedynie pośrednicy, i to
niezależnie od koniunktury na rynku. Kontynuowanie takiej
polityki sprawi, że pośrednicy staną się (lub już się stali) głów-
nymi graczami w obrocie owocami. Zmiany już zaszły. Mowa
o producentach truskawek, którzy ze względu na niskie ceny
zrezygnowali z produkcji Sengi Sengany – najpopularniejszej
odmiany z przeznaczeniem dla przetwórstwa. Produkcja tej
odmiany stanowi w tej chwili kilka procent uprawianych tru-
skawek, zaś pozostałą stanowią odmiany deserowe (…).”
Gdy wydawaliśmy sierpniowy „Informator” byliśmy po
pierwszych prognozach zbioru jabłek. Jeśli chodzi o ilość były
one optymistyczne – obawy budziły uszkodzenia gradowe,
które dotknęły większość regionów sadowniczych naszego
kraju. Dr Witold Boguta sytuację na polskim rynku owoców
określił w następujący sposób:
„(…)
Po pierwsze: Jest takie
sportowe powiedzenie, że „tak się gra, jak przeciwnik pozwa-
la”. Na rynku cenę dyktuje silniejszy (dostawca, odbiorca),
sadownik (producent rolny w ogóle) jest zawsze tym naj-
słabszym ogniwem łańcucha dostaw, musi więc akceptować
oferowane ceny zarówno na środki do produkcji, jak i na
produkty. Z punktu widzenia zasad rynku dostawcy środków
do produkcji i odbiorcy m.in. owoców, działają racjonalnie.
W pełni pozwalamy im na to.
Po drugie: Jedna z praktycznych zasad marketingu mówi:
Masz, co najmniej 30% udziału w rynku, możesz nim rzą-
dzić – i to się sprawdza. Pamiętamy zapewne zbiory jabłek
w 2008 roku, gdy mieliśmy ok. 30% europejskiej produkcji
jabłek i zarządziliśmy rynkiem obniżając ceny producentom
w całej Europie (…).”
W tym roku mieliśmy sytuację, która na początku sezonu
napawała optymizmem ze względu na słabszy urodzaj jabłek
w innych rejonach świata. Słabszy był plon pomarańczy, które
w istotny sposób wpływają na ceny koncentratu jabłkowe-
go – liczyliśmy więc na spokojny sezon. Nic z tych rzeczy.
Tegoroczny sezon skupu jabłek przemysłowych charakteryzo-
wał chaos, który zafundowały nam zakłady przetwórcze. Po
przyzwoitych cenach na początku sezonu (ok. 0,50 zł/kg) –
ceny spadły w skupach nawet do 0,20 zł za kilogram. Od tego
momentu zaczęły się ciągłe wahania cen, które powodowały
nerwowość na rynku i obawy o opłacalność produkcji. W pew-
nym momencie i skupy miały dość takiej sytuacji, gdyż nie
były w stanie przewidzieć, w jakiej cenie sprzedadzą skupione
owoce. Próbowały w lubelskiem nawet czasowo wstrzymać
Debata, i co dalej?
Marian Smentek
Redaktor Naczelny